poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 1

{PERSPEKTYWA MARCELA}
-Nie zdajesz sobie sprawy z tego, w co się wpakowałaś... - wymamrotałem pod nosem. Wziąłem telefon, i zadzwoniłem do kumpla, który spełniał moje zachcianki dotyczące płci przeciwnej. Jeśli chciałem dostać kobietę, ona po tygodniu lądowała w moim domu. Mam ich już 5,ale są beznadziejne.Sprzedam je i kupie sobie nowe, młodsze. Te mają już z 27lat, a ja potrzebuje młodego ciała. Potrzebuje 15-tki.O tak. 15-tki dawno nie miałem. W sumie jedna starsza też mi się przyda. Taka 25-tka w zupełności mi wystarczy. Muszę jechać do miasta, poszukać sobie nowych dziewczyn.
-Czemu nie odbierasz?? - rzuciłem telefon na siedzenie pasażera.
Skąd ja kojarzę te laske? Pamiętam ją... Ale skąd?  Poprzednie wcielenie... Chyba musze zmienić dillera... Właśnie,musze załatwić nowy towar bo się kończy... Ehh, to jutro...
Eryka. No tak!  Przecież ta laska to jej przyjaciółka! Czyli ma 17 lat. Aj, idealna.. A imie...?  Takie rzadkie, mało spotykane... Laura...?  Luiza...?  Lena!  Teraz tylko jej adres, i będzie moja... Musze jechać do domu, żeby sprzedać moje graty... Ale kto by chciał takie stare?  Mój ojciec. Wuj. Brat. Nie, ojciec nie, dla ojca za młode. Ale dla brata i wujka idealne... Za jedną ok. 5-6 tysięcy,a za te pieniądze kupie nowe. Muszę tam odrazu jechać.
~w domu~
Wpadłem do mojego wielkiego domu, i biegiem pobiegłem do skrzydła gdzie mieszkały dziewczyny. Wszystkie siedziały w jednym pokoju.
-Pakujcie się, na was już pora.Teraz będziecie należe do mojego brata i wujka... Aha, i Rose zostaje-uśmiechnęła się i podeszła do mnie, całując w policzek. Uwielbiam tą kobiete... Objąłem ją w talii, i stając w drzwiach patrzeliśmy, jak reszta dziewczyn się pakuje. -No dalej, nie mamy całego dnia!! - krzyknąłem, a one przestraszone zaczęły się szybciej pakować.Po 5 minutach były gotowe. Ruchem ręki pokazałem im że mają zejść na dół, i czekać przed domem. Zaczęły zbiegać na dół, a ja i Rose szliśmy powoli nawzajem pieszcząc nasze ciała.
-Będe późno, możesz spać u mnie-szepnąłem jej prosto do ucha, pocałowałem i poszedłem do samochodu.
Zawiozłem je wszystkie tam gdzie planowałem, i zgarnąłem za to 25 tysięcy.Eryka dała mi jej adres, teraz tylko muszę tam pojechać.
~pod domem Leny~
Nacisnąłem klamke,drzwi były otwarte... Albo nie miały zamka. Dom... Hmm... W nie najlepszym stanie...
Poszedłem do kuchni, która była na wprost drzwi. Stała tam, tyłem, na tych wysokich obcasach, w ciadnych dżinsach. Uśmiechnąłem się pod nosem, i powoli podszedłem do niej od tyłu, przytulając się do niej
-Nie krzycz.. - szepnąłem
Odwróciła się, i dostałem z pięści w twarz. Krew płynąca w moich żyłach osiągnęła maksymalną temperaturę. Złapałem się za policzek
-To nie było mądre... -powiedziałem, i przygwoździłem jej ciało do ściany
-A teraz,Lenka grzecznie zaprowadzi Nikodema do swojego pokoju..
-Wiem, że masz na imie Marcel... - westchnęła. Eryka...
-Dobra, nieważne, masz mnie zaorowadzić do pokoju, bo zaboli... - położyłem dłoń na jej nieskazitelnej szyji. Chce ją nastraszyć, a nie zrobić krzywdę..
-Cho-odź.. - wyjąkała i zaprowadziła mnie na góre po skrzypiących schodach.Puściłem ją prxodem, i zamknąłem drzwi za nami.
-Mam dla Ciebie propozycje.. - spojrzałem na jej trzęsące się ze strachu drobne ciało-Nie bój się.W której szafie masz ubrania?

{PERSPEKTYWA LENY}
Po co on chce wiedzieć,w ktorej szafie ja trzymam ubrania? I co to za propozycja? Chociaz w sumie to jstem ciekawa o co mu chodzi...Palcem wsakzującym prawej dłoni wskazałam szafę,do której podszedł,i wyciągnął z niej krótką,białą sukienkę-bombkę,z lierem w kształcie litery V.Sukienka pod biustem była mocno ściągnięta,a na dole luźniejsza.Na ramionach sukienka jest zdobiona malutkimi krysztalkami,stanowiącymi jej jedyną ozdobę.Do tego wyciągnął jeszcze czerwone,wysokie szpilki z odkrytymi palcami,p czym kazał mi się w to ubrać.Wyszłam do toalety,i zrobiłam to,o co mnie prosił.


{PERSPEKTYWA MARCELA}
Wybrałem jej z szafy jakąś sukienkę i buty,i kazalem jej się w to ubrać.Muszę wiedzieć co kupuje,więc muszę zobaczyć jej ciało.
Wyszła do łazienki,i wróciła po 2 minutach.
-I co teraz?-zapytała,i stanęła przed łóżkiem,na którym leżałem
Jest idealna.Nogi,biust...Niech mi jeszcze tylko pokaże brzuch,i będe zachwycony.Ja nie jestem sztuczny.ZAWSZE największą uwagę przywiązuje do wyglądu.Charakter jest zdecydownie na drugim planie.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Pokaż brzuch.
-Nie?-prychnęła i poszła się przebrać,i przyszła chwilę potem-Więc jaka to propozycja?
-Powiem Ci,ale wiedz,że nie musisz mi teraz odpowiadać.Zastanów się,i powiedz mi,kiedy się zdecydujesz...
-Mhm...
-Kupię Cie.-powiedziałem już bez żadnego innego przedłużania
-A ty się dobrze czujesz?Czy raczej nie?
-Poważnie mówię-wyciągnąłem z kieszeni połowe tego,co dzisiaj "zarobiłem"-To dostaniesz teraz.A potem będe Ci płcił 6000 miesięcznie.Co ty na to?


{PERSPEKTYWA LENY}
Czy ten człowiek jest normalny?! On chcę mnie kupić,jak rzecz.Chociaż te 12.5 tysiąca...Rocznie to 72000 zł...To nie jest taki zły pomysł...
-Oczywiście będziesz mieszkać u mnie,nie tutaj.
-I jak ty to sobie wyobrażasz? Czy ty w ogóle wiesz.co się dzieje w tym domu? Mojej matki nigdy nie ma,mój "ojczym" ma 21 lat,moj starszy brat właśnie wyjechał,wróci dopiero za 1,5 roku,i do tego mam 4 letnią siostre.
-Wybacz Skarbie,możesz dalej pracować w tym swoim klubie,i męczyć się tutaj,albo możesz praktycznie nic nie robić,żyć jak kiężniczka i dostawać za to 72000...
Jego propozycja wydawała się coraz korzystniejsza...Wiem,że jeśli się na to zgodze,to on zostanie "moim panem" no ale co mam poradzić? W sumie chciałabym zostawić tą głupią prace,ten dom...Muszę pomyśleć.
-Przemyślę to.
-Oczywiście nie będziesz tam sama.W domu jestem ja,gosposia,szofer no i 6 moich dziewczyn.
-Daj mi swój numer,zadzwonię do Ciebie jutro i Ci powiem.
Uśmiechnął się,i zapisał mi numer w moim telefonie.

Od jutra zaczyna się nowe życie...






--------------------------------------
Rozdział jak widzicie jest krótki.Wszystkie rozdziały będą krotkie,więc pewnie będą pojawiały się codziennie ;)
Tak więc czekajcie do jutra ;) Lub może nawet i do wieczora....


CZTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 19 lutego 2015

Prolog

-Dasz sobie radę młoda... - Krystian wziął mnie w ramiona i pocałował w czoło.
Krystian ma 23 i jest moim starszym bratem. Od lat łączy nas silna więź. Krystian od zawsze marzył,żeby zostać żołnierzem, dlatego teraz wyjeżdża na misję za granicę, a ja zostaje w Polsce z matką pracoholiczką, która zdradza "ojca", który jest odemnie 4 lata starszy... Nasz prawdziwy tata nie żyje. On również był żołnierzem,dlatego Krystiana aż tak to pasjonuje.
Moje życie nie ma sensu. Matki całymi dniami nie ma w domu, twierdzi że "jest w pracy", a pieniędzy nie ma. Tak więc i ja musiałam podjąć pracę, żeby nie głodować. Jakby tego było mało, pracuje w klubie ze striptizem, i muszę to pogodzić ze szkołą. Teraz, kiedy Krystian wyjeżdża na 1,5 roku, będzie mi jeszcze trudniej. Mam nadzieję, że moje życie się zmieni...

Wtuliłam się w mojego brata, który już musiał wychodzić z domu, aby zdążyć na samolot.
-Rzuć tą cholerną pracę.. -szepnął mi na ucho i wyszedł zmaykając drzwi.
Matki oczywiście nie było w domu, więc zostałam sama z tym jej Rafałkiem.
Rafał ma 21 lat,studiuje, ale nie wiem co, nie interesuje się jego życiem.
-Zrobiłaś lekcje?-zapytał mnie,jakby był moim ojcem, co mnie strasznie w nim denerwuje
-Nie rozmawiam z tobą!!-krzyknęłam wchodząc po schodach na piętro.
Na piętrze znajdują się pokoje mój,i Krystiana,oraz toaleta.Na dole jest kuchnia, malutki salon bez telewizora, ponieważ nie stać nas.Stoi tam jeszcze stara kanapa na której nie raz śpi Rafał, bo ich kłótnia to codzienność, oraz dwa fotele. Na parterze jest jeszcze sypialnia mamy i łazienka.
Teraz będe tam sama. Krystian sprawiał, że czułam się tu odrobine bezpieczniejsza.
Dwa lata temu, kiedy byłam w domu sama, ktoś myślał że nikogo tu nie ma, i wywarzając drzwi wszedł do domu.

Jest nieedziela, już prawie godzina 23:45.Już dość późno, a jutro szkoła i praca..

#Kolejny dzień
Budzik zadzwonił o godzinie 6:15.Lekcje zaczynają się o 8:00,dotarcie do szkoły zajmuje mi godzinę.
Wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafy bieliznę i ubrania. Weszłam do toalety, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne rurki z wysokim stanem,pudrowo różowy zwiewny sweter, oraz buty na 15cm koturnie, całe zabudowane, i tak jakby sztucznie zawiązane. Długie ciemne włosy rozczesałam,i zostawiłam rozpuszczone.Moje włosy były moim jedynym atutem.No może jeszcze oczy.Jestem niska jak na 17lat,dlatego nie ptzrpadam za płaskimi tenisówkami.
Chwyciłam torbę z książkami i zeszłam na dół.
-Diana, idziemy!-krzyknęłam
Diana to nasza młodsza siostra, ma cztery lata.Ona jest córą matki i Rafała, który tak jakby zapomniał że ma dziecko, bo to ja codziennie zaprowadzam i odbieram ją z przedszkola, to ja zabieram ją na plac zabaw do parku.
-Zawieść was?-zapytał Rafał na pół śpiący
-No prosze, wreszcie się obudziłeś! Ty nie musisz iść przypadkiem na uczelnie?
Nienawidzę go. Zanim wpaprał się do mojej rodziny był jednym z moich nielicznych przyjaciół.Popsuł to. On to wszystko popsuł.
Z pokoju przybiegła Diana, założyła buciki i wyszłyśmy. Jest maj, nie trzeba zakładać kurtek, czapek szalików...
Szłyśmy chodnikiem rozmawiając o tym,gdzie chciałybyśmy mieszkać,gdzie pracować.. I wtedy przypomniały mi się słowa Krystiana...
Odwróciłam wzrok od jezdni, i w tym momencie przejechał samochód ochlapując mnie wodą, która zebrała się po deszczu. Stanęłam jak wryta, a kierowca samochodu jadąc dalej wystawił ręke przez okno i pokazał popularny gest 'Fuck you'. Westchnęłam, i z zaciśniętymi zębai odprowadziłam Dianę do przedszkola, po czym zadzwoniłam po Rafała, który odebrał po kilku sygnałach
-Oh,Lenka potrzebuje pomocy?-zapytał z szyderczym śmiechem
-Zamknij się i przyjedź po mnie.. - westchnęłam
-A co z tego będe miał?
-Chcesz mieć dach nad głową?
-To gdzie ty jesteś..?
-Ide w stronę domu, znajdziesz mnie.-rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.Powoli szłam chodnikiem, kiedy obok mnie zatrzymał się czarny Ford Edge. Przyciemniona szyba ze strony kierowcy powoli zchodzła coraz niżej.
-A ty nie w szkole? - zapytał chłopak, którego widziałam pare razy w mieście, niedawno się tu przeprowadził z Los Angeles. Znaczy tak twierdzi Eryka,moja jedyna przyjaciółka, która jest jego sąsiadką. Ma na imie Marcel i ma 22 lata. Miał też niby kłopoty z policją za wyjątkowo brutalny gwałt, czy coś takiego.Jest typem bad boy'a,a ja z takimi nie zadzieram.
-A ty nie w pracy?
-Mam miliony na koncie, nie musze pracować... - odpowiedział jakby znudzony tymi pieniędzmi-Ile masz lat?
-Dla Ciebie jestem za młoda-puściłam mu oczko
-Jeśli coś chcę, to to dostaje. A dzisiaj mam ochotę na Ciebie mała.-zagryzł wargę.Nienawidze tego.
-Ale mnie nie dostaniesz-przyśpieszyłam kroku
-Nie zabij sie w tych butach Kochanie!! - krzyknął i pojechał.



------------
W taki oto sposób powstał prolog :)
Mam nadzieje że się podoba :3

Początek ;>

Heeej^^
1)Hmm.. Jestem Wiktoria, i mam w planach napisanie pewnego opowiadania ;3
Ostatnio czytałam pewne opowiadanie, które mnie tak jakby.. Zainspirowało, więc na początku chcę przeprosić autorkę tamtego opowiadania, ponieważ fabuła może być podobna ;(
2)Prowadzę jeszcze jednego bloga, ale powoli z nim kończę... Teraz jestem z telefonu, więc jak będę na komputerze, to dam wam link:)
3)Mam nadzieje że opowiadanie wam się spodoba ;> Zabieram się za pisanie!  :)