-Nie zdajesz sobie sprawy z tego, w co się wpakowałaś... - wymamrotałem pod nosem. Wziąłem telefon, i zadzwoniłem do kumpla, który spełniał moje zachcianki dotyczące płci przeciwnej. Jeśli chciałem dostać kobietę, ona po tygodniu lądowała w moim domu. Mam ich już 5,ale są beznadziejne.Sprzedam je i kupie sobie nowe, młodsze. Te mają już z 27lat, a ja potrzebuje młodego ciała. Potrzebuje 15-tki.O tak. 15-tki dawno nie miałem. W sumie jedna starsza też mi się przyda. Taka 25-tka w zupełności mi wystarczy. Muszę jechać do miasta, poszukać sobie nowych dziewczyn.
-Czemu nie odbierasz?? - rzuciłem telefon na siedzenie pasażera.
Skąd ja kojarzę te laske? Pamiętam ją... Ale skąd? Poprzednie wcielenie... Chyba musze zmienić dillera... Właśnie,musze załatwić nowy towar bo się kończy... Ehh, to jutro...
Eryka. No tak! Przecież ta laska to jej przyjaciółka! Czyli ma 17 lat. Aj, idealna.. A imie...? Takie rzadkie, mało spotykane... Laura...? Luiza...? Lena! Teraz tylko jej adres, i będzie moja... Musze jechać do domu, żeby sprzedać moje graty... Ale kto by chciał takie stare? Mój ojciec. Wuj. Brat. Nie, ojciec nie, dla ojca za młode. Ale dla brata i wujka idealne... Za jedną ok. 5-6 tysięcy,a za te pieniądze kupie nowe. Muszę tam odrazu jechać.
Wpadłem do mojego wielkiego domu, i biegiem pobiegłem do skrzydła gdzie mieszkały dziewczyny. Wszystkie siedziały w jednym pokoju.
-Pakujcie się, na was już pora.Teraz będziecie należe do mojego brata i wujka... Aha, i Rose zostaje-uśmiechnęła się i podeszła do mnie, całując w policzek. Uwielbiam tą kobiete... Objąłem ją w talii, i stając w drzwiach patrzeliśmy, jak reszta dziewczyn się pakuje. -No dalej, nie mamy całego dnia!! - krzyknąłem, a one przestraszone zaczęły się szybciej pakować.Po 5 minutach były gotowe. Ruchem ręki pokazałem im że mają zejść na dół, i czekać przed domem. Zaczęły zbiegać na dół, a ja i Rose szliśmy powoli nawzajem pieszcząc nasze ciała.
-Będe późno, możesz spać u mnie-szepnąłem jej prosto do ucha, pocałowałem i poszedłem do samochodu.
Nacisnąłem klamke,drzwi były otwarte... Albo nie miały zamka. Dom... Hmm... W nie najlepszym stanie...
Poszedłem do kuchni, która była na wprost drzwi. Stała tam, tyłem, na tych wysokich obcasach, w ciadnych dżinsach. Uśmiechnąłem się pod nosem, i powoli podszedłem do niej od tyłu, przytulając się do niej
-Nie krzycz.. - szepnąłem
Odwróciła się, i dostałem z pięści w twarz. Krew płynąca w moich żyłach osiągnęła maksymalną temperaturę. Złapałem się za policzek
-To nie było mądre... -powiedziałem, i przygwoździłem jej ciało do ściany
-A teraz,Lenka grzecznie zaprowadzi Nikodema do swojego pokoju..
-Wiem, że masz na imie Marcel... - westchnęła. Eryka...
-Dobra, nieważne, masz mnie zaorowadzić do pokoju, bo zaboli... - położyłem dłoń na jej nieskazitelnej szyji. Chce ją nastraszyć, a nie zrobić krzywdę..
-Cho-odź.. - wyjąkała i zaprowadziła mnie na góre po skrzypiących schodach.Puściłem ją prxodem, i zamknąłem drzwi za nami.
-Mam dla Ciebie propozycje.. - spojrzałem na jej trzęsące się ze strachu drobne ciało-Nie bój się.W której szafie masz ubrania?